Pięć przystanków i... czyli Z pamiętnika pasażera

(Źródło: commons.wikimedia.org )



            Gdańskie Przymorze. Małe i Wielkie. Niekończące się hektary blokowisk. Zaprojektowane z rozmachem i architektoniczno-urbanistycznym porządkiem. Kiedyś w jednolitych barwach odcieni szarości, obecnie maźnięte niestety we wszelkie pstrokato-potworkowate barwy.  Czym niby Nasze Przymorze wyróżnia się od innych sypialnianych blokowisk? Odpowiedzią jest jedno słowo. K o m u n i k a c j a. Czy ktokolwiek z Nas jadąc czy to tramwajem czy autobusem pomyślał coś więcej, niż tylko czemu ten autobus się spóźnia i czemu w tym cholernym tramwaju jest tak gorąco?

             

        Chyba każdy mieszkaniec Przymorza zgodzi się, że osią komunikacyjną Dzielnicy są tory tramwajowe. Wydawałoby się niewiele ot cztery przystanki. Ale jeśli by się tak zastanowić głębiej, to powinno być ich pięć. W tym momencie uprzedzam sąsiadów z Zaspy, nie postrzegajcie tego jako przejaw separatyzmu, ale uważam, że pętla tramwajowa na Zaspie komunikacyjnie wchodzi w skład Przymorza. Bliżej stąd do Naszej dzielnicy, niż do bloków na Młyńcu. Tak czy inaczej jedziemy dalej. Obojętnie, którą linią czy Centralną dwójką, plażową ósemką czy oliwsko-wrzeszczańską  jedenastką. Ja proponowałbym wybrać ósemkę i to taki kurs, który obsługują stare 105’tki. Będzie lepiej widać krajobraz, a otwierane okna zapewnią nam ekologiczną klimatyzację.
            

(Autor: Mczapnik, źródło: commons.wikimedia.org)

          Z pętli wpierw dajemy nura w tunelik pod jezdnią ulicy Chłopskiej. Od tego czasu będziemy jechać pomiędzy jej jezdniami. Minutę później zatrzymujemy się na przystanku Kołobrzeska. Obecnie to ważne miejsce. Tłum podróżnych wysiada tu do świątyń handlowych i kina. Jest jeszcze jedna ważna instytucja, ale tam przeważnie nikt z własnej woli się nie wybiera. Swoja drogą to ciekawie połączone zostało. Handel i kontrola skarbowa obok siebie. Ale jeszcze nie tak dawno temu jedyną atrakcją okolicy był położony opodal warzywniak i sklep z płytami w piwnicy Falowca. Potem pojawiło się obwoźnie wesołe miasteczko, które zresztą do dziś co jakiś czas pojawia się przy skrzyżowaniu. Po tym jak połowa wagonu wysiądzie a druga połowa wsiądzie ruszymy dalej. Bezduszny automatyczny głos IVONY wypowie kolejną formułkę „Następny przystanek – Obrońców Wybrzeża”. To usłyszelibyśmy z głośników gdybyśmy wsiedli w dortmunda czy pesę. Nam jednak musi wystarczyć, że tabliczkę z taką nazwą przeczytamy na wiacie. Kolejne wielkie skrzyżowanie i kolejny przybytek wielko-powierzchniowego handlu. Tym razem okolicę wzbogaca miejsce zbiorowego żywienia znanej amerykańskiej sieci oraz market wiodącej polskiej sieci handlowej. Poza tym jak jest ktoś chętny to może udać się „na zwiedzanie” najdłuższego falowca. Proponowałbym to jednak uczynić za pomocą komunikacji miejskiej, chyba że prawie dwukilometrowy spacer nie będzie przeszkodą.

          Wszyscy wsiedli i wysiedli, zielone światło się zapaliło więc nasz tramwaj jedzie dalej. Szybko mknąc po torach, według rozkładu w sześćdziesiąt sekund, a w rzeczywistości nie dłużej jak czterdzieści pięć, z piskiem hamulców zatrzymamy się przy Zielonym Rynku. Kolejne skrzyżowanie handlowe. Przewrotnie mówiąc też z wielko powierzchniowym organizmem handlowym. Mamy tu mianowicie Rynkowe Centrum Gdańska – Zielony Rynek. To właśnie tu w środy i soboty zjeżdżają się mieszkańcy Gdańska aby nabyć świeże i lepszej jakości owoce, warzywa, przetwory, cokolwiek dusza zapragnie. Ale żeby nie było tak zupełnie profanum jest też obecna sfera sacrum. Kupiwszy marchewkę, twarożek i kurę rosołową możemy udać się na drugą stronę ulicy, aby skorzystać z księgozbioru Biblioteki.

         Dość zakupów. Czas jechać dalej. Przed nami ostatni przystanek na Przymorskiej Ziemi – „Piastowska”. Jest on miłą odmianą od ruchliwych zatłoczonych i hałaśliwych przystanków poprzednich. Nie znajdziemy tu mega-hiper-super-marketów. Okolica przystanku też sprawia o wiele lepsze wrażenie. Jakby mniej było tu betonu, a więcej zieleni. Poza falowcem niewielkie parterowe pawilony handlowe i czteropiętrowe kostki bloków pośród zieleni. Ale nie dajmy się zwieść jest to ważny punkt przesiadkowy, z którego korzystają osoby kierujące się do Sopotu. Dojechaliśmy do granic Przymorza. Przed nami Żabianka. Jeśli chcemy możemy kontynuować podróż tramwajem do Jelitkowa lub Oliwy albo autobusem do Jelitkowa i Sopotu. Ale możemy też wejść do cukierni „Stefanka”, posilić się czymś słodkim i pozostać na Przymorzu. 

(Żródło Google Street View)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz